Główna ulica w miasteczku San Cassiano. | Tu będziemy mieszkać - na parterze - pok. nr 13. |
Mamy dużo miejsca. Zdecydownie więcej niż w domu. | W tej kanapie jest materac do spania. Niestety dzieci skarżyły się, że dość miękki. |
Mamy aneks kuchenny ze zmywarką. | |
To nasza ogromna sypialnia. Jest tu jeszcze duży stół z ławą (widać tylko róg). | |
Metoda wymuszania ciepła w kaloryferach przez chłodzenie żelem od mojego kolana. Było nastawione na 20 st. w pokoju i grzejniki zwykle były zimne. | Potrzebowaliśmy ciepła do suszenia rzeczy. |
Nasze pierwsze śniadanie. | Karolinka cierpliwie czeka na wszystkich. |
Idziemy po prowiant do centrum miasteczka. | Raptem 2 km. |
| |
| Jeszcze świąteczne dekoracje. |
Kościół - nawet byliśmy w nim na Mszy w niedzielę. Było dużo ludzi. | |
| |
Wizyta Danusi i Adasia. | Na życzenie Julci łączymy się z nią na Skypie. Studiuje w Szkocji - szkoda, że jej nie ma z nami. |
Chyba planujemy jutrzejsze trasy. | Tę wiśniówkę zaczęliśmy już w Monachium. Adasie przywozili ją jeszcze 2 razy do nas w górach. |
Takie z nas pijaki. | |
Tak pięknie była zapakowana serwetka, którą dostaliśmy za cierpliwość przy akcji "komórka". | |
Strumyk prowadzący do wyciągu. | Wojtuś na mostku. |
Po lewej pięknie oświetlone góry przez zachodzące słońce. Niestety trzeba trochę uruchomić wyobraźnię. | Ośrodek narciarski. |
| Karolinka chyba już przeczuwała, że będzie niekwestionowaną gwiazdą wyjazdu. |
Pakowanie przed wyjazdem. Nikt nie korzystał z garażu. Służył tylko na sprzęt. | Pakowanie i w drogę. Nocleg mamy w Legnicy. |
Tu jeszcze droga była bardzo przyjemna. | Za tymi górami, na obwodnicy Monachium zaczęły się korki. |
To nasz hotel na ziemi ojczystej. Stał w szczerym polu blisko autostrady. | Ten czerwony punkt pod drzewami, to reklama kantoru przy hotelu. Wyglądało to dość surrealistycznie. |